top of page

Królestwo Wolszoi

Zaktualizowano: 6 godzin temu

  1. Ylvir i jego podbój

Vlad Ylvir Niszczyciel zaatakował wroga dużo od siebie silniejszego — Cywilizację Hutomejską. Przed Ylvirem, nikomu nie przyszło go głowy atakować Hutomejczyków. Ich geneza sięga jeszcze roku 80, a więc po Pierwszym Wielkim Wymieraniu. Hutomejczycy stworzyli zaawansowaną cywilizację bardzo wcześnie. Ylvir dobrze przygotował się do walki, choć nie mógł wiedzieć, że czeka go bardzo miła niespodzianka.


Okazało się bowiem że na krótko przed Wolszoią, Hutomejczycy odnieśli duże straty w konflikcie ze stosunkowo nową, energiczną frakcją z dalekiego Zachodu — Aurum Fratrum. Co więcej, wygląda na to, że tajemniczy wojownicy w czarnych szatach zdobyli to, czego chcieli, wycofali się bowiem, zostawiając Hutomeję w stanie agonalnym.


Ylvir zmasakrował Hutomejczyków, wydając rozkaz zabicia każdego dorosłego mężczyzny. Ich skarby zagarnął, ich kobiety i córki wydał za żony swoim dworzanom, a chłopców wcielił siłą do służby wojskowej. Na gruzach pięknej stolicy Hutomejczyków zbudowano wielki gród, na którego szczycie stała potężna twierdza, która stała się posiadłością samego Vlada Ylvira.


To w tym okresie Ylvir zaczął używać imienia Vlad, jako tytułu królewskiego. Stąd, gdy zakładano wokół jego twierdzy miasto, nazwano je Vladisgrad. Od tamtej pory to właśnie tutaj będzie rezydencja Vladów i stolica całego imperium.


  1. Vlad Qesyt i nowy wynalazek


Gdy władzę obejmował Vlad Qesyt Bezwzględny, wiedział, że wszystkie lokalne cywilizacje cierpliwie czekają, aż Wolszoia w nieunikniony sposób rozpadnie się przez wewnętrzne konflikty. To było duże państwo w świecie nadal targanym przez klęski naturalne i nieustanne fale migracji. Jeśli Wolszoia miała przetrwać, trzeba było reform.


Hutomejczycy mieli coś, czego Wolszoianie nie spodziewali się, że potrzebują. Pismo.


ree

Wybici mężczyźni i wysłani na wojnę chłopcy Hutomejscy, nie mieli jak przekazać tego wynalazku swoim nowym panom. To kobiety Hutomejskie, obecnie matki nowego pokolenia szlachty wolszoiańskiej, były tymi, które spopularyzowały wynalazek pisma.


Pierwsze słowo w Wolszoi powiedział mężczyzna, ale to kobieta pierwsze zapisała — mówi przysłowie wolszoiańskie.

Qesyt dostrzegł wartość, jaką miało pismo i od momentu przejęcia władzy, wprowadził wymóg nauki pisania i czytania wśród wszystkich dzieci szlacheckich. Do tego pismo, zwane pismem uniryckim, zostało zreformowane i dostosowane do języka wolszoiańskiego, który od teraz mógł zacząć swoją standaryzację. Pismo uniryckie zostało wprowadzone jako obowiązujące na terenie całego państwa, z pominięcie Nadżawary, która na postawie uniryckiego stworzyła własne pismo, wzorowane na uniryckim.


ree

  1. Vlad Qesyt w obliczu pandemii


Jednak dlaczego nazwany został Bezwzględnym? Przydomek zyskał w okresie pandemii żółtej gorączki. Około roku 178 usłyszano pierwsze plotki o powrocie dawnej zarazy w bardziej zabójczej odsłonie.


Pamiętano jeszcze historie Pierwszego Wielkiego Wymierania z lat 60-80 a stereotypy i wrogość wobec różnych grup etnicznych miała swoje podstawy w przesądach dotyczących owej zarazy.


Krążyły opowieści o ludziach, którzy jakby bez świadomości atakowali innych w krwiożerczej furii. Ludzie, polujący na innych tak długo i intensywnie, że sami umierali z wycieńczenia. Zarażeni żółtą gorączką (lub, potocznie yunaczycą) okazywali objawy zwykłej grypy, ale po paru dniach zamieniali się w rodzaj zombie, ale takiego, które samo umiera po krótkim czasie. W latach 60-80, epidemia yunaczycy wybuchła w kilku miejscach, ale wtedy świat był raczej zbiorem odizolowanych od siebie społeczności, skupionych wokół oaz i roznosiła się przez migracje ludzi uciekających przed śmiercią i niebezpiecznym środowiskiem.


Teraz, po 100 latach będzie inaczej — na świecie pojawiły się miasta, połączone międzynarodowym handlem, choroba rozniesie się dużo szybciej. Okazało się, że tym razem plaga zabijała szybciej i niosła się nie tylko przez krew i ślinę, ale i przez oddech.


Vlad Qesyt zarządził zamknięcie miast wolszoiańskich na cały świat. Wprowadzono zasady po raz pierwszy zastosowane w mieście Dymitrograd — budynki miast połączono murami, ich zewnętrzne ściany obudowano, ograniczano również liczbę bram do dwóch. Wznoszono strażnice, tak by nawet małe miasteczko stało się niewielką fortecą. Wkrótce jednak zamknięcie miasteczek doprowadzało je na skraj głodu, więc ludność wyruszała do większych ośrodków ludzkich.


Wkrótce zaraza przetoczyła się po Wolszoi. Bezmyślne zombie nie miały strategii — atakowały wszystko, co się rusza, ale nie wszyscy, którzy weszli w kontakt z zarażonymi, sami zapadali na chorobę. Nigdy nie wyjaśniono, co czyniło niektórych odpornymi. Śmierć w wyniku yunaczycy była praktycznie zawsze z wycieńczenia. Zarażeni nie spali, nie zatrzymywali się, ale ko końca, nawet jeśli poddawały się wszystkie kończyny, nie przestawali przeć do przodu, do kolejnej ofiary w ich zasięgu wzroku. Stąd, jeśli zarażony nie natrafił na żadnego człowieka i umierał przed zarażeniem kolejnej osoby, choroba umierała razem z nim.


Qesyt nie wiedział, zamknie miasta Wolszoi na całą dekadę. Pierwsze dwa-trzy lata były obroną przed całymi falami zarażonych, na których z murów miast wylewano wrzątek, strzelano do nich, lub zostawiano pod murami, by umierali sami. Śmierdziało rozkładającymi się zwłokami, ale na szczęście, dopóki nie weszło się w fizyczną interakcję z żywym zarażonym, choroba się nie przenosiła do miasta.


Większość miast poza Wolszoią otwierała swe bramy już dwóch latach — często okazywało się, że był to błąd. Zaraza wdzierała się do miast i szybko wybijała populację. Tymczasem bezkompromisowy rozkaz izolacji wydany przez Qesyta i rozesłany w formie pisemnej po całej Wolszoi, sprawił, że Wolszoianie przeżyli pierwsze lata.


Oczywiście w miastach zaczynało brakować zapasów. Bez możliwości używania terenów wiejskich, miasta burzyły całe dzielnice dla uzyskania większej ilości miejsca na uprawy. Ludność cisnęła się w specjalnie wybudowanych, wysokich blokach mieszkalnych, stąd nazwano Vladisgrad miastem wież. Matki zabijały niemowlęta, by uniknąć kolejnych ust do wykarmienia, zdarzały się też przypadki kanibalizmu. Zjadano szczury, gotowano wywar z trawy, popularną strawą stały się insekty. Horror trwał dziesięć lat.


Gdy po ośmiu latach zauważono, że od miesięcy nie było zarażonych, wysłano zwiady i wkrótce okazało się, że inne miasta też nic nie widziały. Oddziały wolszoiańskich żołnierzy były jako jedyne upoważnione do opuszczania miasta. Wraz z nimi przybyły transporty towarów, jak również żywności. Ostatni rok był już tylko przygotowaniem się, do powrotu do normalności.


Legendy mówią, że w odległym kraju na Zachodzie, potężni magowie przeklęli chorobę, sprawiając, że umierała dużo szybciej, niż powinna.


Było po pandemii. Okazało się, że poza Wolszoią były też inne frakcje, które zastosowały strategię kompletnej izolacji.


Po pierwsze, położone na zachód Galagoria i Fryzja, dwa państwa, które w przyszłości utworzą wspólne imperium. Po drugie dalekowschodni Zakon, którego geografia pozwoliła na zupełną izolację całego półwyspu. Ostatnim jest właśnie nasze tytułowe Aurum Fratrum.


Inne ważne ośrodki ludzkie, które jakoś przetrwały zarazę były albo oddzielone od reszty świata pustyniami, jak Schwanaya czy Meresentia, albo wykształciły wysoką odporność na chorobę jak Vesmakia (wciąż nie wiadomo co im pomogło).


Reszta świata była na granicy wymarcia. Choć miasta były zniszczone, zmęczone i wściekłe, pozostały w nieporównywalnie lepszym stanie niż inne, niemal całkiem wymarłe pozostałości po osiedlach ludzkich.



Komentarze


©2023 wykonanie Jakub Pytel. Stworzono przy pomocy Wix.com

bottom of page