Legenda o Versmaku
- Jakub Pytel

- 8 godzin temu
- 5 minut(y) czytania
Od Ambionu po Pohtefi głoście legendy słowa. Na wzgórzach Rothaar śpiewajcie pieśń o początkach Vesmakii, o narodzinach narodów. Na łąkach pod Ghretye i skałach Mehyysaru opowiadajcie to dzieciom. Wołajcie przybyszom z ziem cudzych w portach Velirii i na dokach Mhury. I głoście ją na ulicach Varmatii, w miejscu w którym wszystko się zaczęło…
Versmak z Herrakos – bohater pradawny o pięści żelaznej. Wodził wojskami u boku króla Dagemora z Oazy Nstaran, którego stolicą był dzisiejszy Dagemor. Pradawne to dzieje. Versmak bohaterem był, większym i potężniejszym niż ktokolwiek inny przed nim i po nim. Pięść jego miażdżyła kark Yunakom, noga jego spoczywała na marwych Thurach. Mówił językami zwierząt wszelakich a Upadli cofali się gdy się pojawiał. Mądrość Przodków była w jego sercu a źrenica jego oka orzekała sądy. Nosił on na plecach skórę Vulthura, którego zabił, jedną ręką dusząc go przez osiem dni i osiem nocy aż drugą dotarł do jego serca by je wyrwać. Jego zbroja wykonana była z gwiazd, które spadały nocą. A spadały one często, sprowadzając zagładę na ludy które on, siłą swoich ramion ochraniał przed śmiercią Versmak żył eony, widząc narodziny i śmierć czterech pokoleń zanim zmarł.
Pewnej nocy, gdy król Dagemor w Varmatii przebywał, zaś Versmak w domu swym w Herrakosach świętował zgniecenie ludów które niegdyś pod Lerrneurum mieszkały, na niebie pojawiło się słońce, a obok księżyca światło błyszczące. Versmak zapytał Przodków cóż to za omen jest. Gdy jeszcze pytał co symbol ten oznacza, z Ziemi wyciągnęły się ramiona które uplecioną z liści koronę założyły mu na głowę. Wyciągniętym palcem wskazały mu że Drugie Słońce upadnie w Varmatii. Versmak więc, tak jak bez okrycia w namiocie swoim stał, tak biec zaczął w stronę Varmatii. Były to czasy gdy niewiele ponad pustynię było w tym kraju, zaledwie stały cztery miasta. Biegł jednak i dobiegł do Varmatii przed Słońcem w ciągu dwóch dni i dwóch nocy. Drugie Słońce jednak uderzyło w pustynię opodal miasta, tworząc dziurę, która do dziś się tam znajduje. Uniósł się wówczas wielki kurz który ogarnął Varmatię i całą krainę. Ziemia w bólu wielkim zaczęła drżeć i skręcać się. Pół Varmatii runęło, grzebiąc króla i całą jego rodzinę podczas wielkiej uczty. Versmak zaś podbiegł do Drugiego Słońca. Podmuchem swoich nozdrzy ostudził je. Oczom ukazało mu się spalone i metalowe Słońce. Versmak chwycił wówczas i rozpłatał je. W środku znalazł ciało oraz całun z tajemnymi znakami. Versmak zrozumiał że to jeden z Przodków sam postanowił zejść na ziemię by dostarczyć mu wiadomość.
Przekazał on władzę Versmakowi a jego narodowi powierzył nowy język, którego Vermak miał nauczyć wszystkie ludy pod swoją władzą. Versmak wziął więc Słońce do Varmatii i tam zaczął je kuć w kuźni małego chłopca, który po ojcu swoim zmarłym odziedziczył piec i narzędzia. Kuł Słońce przez pięćdziesiąt dni i pięćdziesiąt nocy aż wykuł sobie wielki Miecz, zbroję i koronę, albowiem to on miał zostać władcą Vesmakii.
Jego miecz był wielki, jedynie przy samym Versmaku wyglądał jak oręż zwykłej wielkości. Na jego rękojeści umieścił rzeźbione kawałki czaszki Przodka ze Słońca. Miecz potężny, którego uderzenie przełamywało góry a ostrze cięło wpół płatek kwiatu Ambionu. Miecz zyskał sławę Kata którym Versmak wymierzał karę tym, którzy odrzucali wiarę i cnotę. Ostrze tego miecza nie zostanie złamane.

Zbroja którą ukuł jaśniała w mroku. Aby ją unieść sześciu giermków musiało podciągnąć ją na linie zahaczonej o skałę. Versmak, widząc zmęczonych giermków, chwycił ją dłonią i zarzucił na siebie lekko. Zbroja ta już nigdy po Versmaku nie została założona.
Korona jednak była najpiękniejsza ze wszystkich. Syn kowala, któremu zaledwie dziesięć zmierzchów było, przyniósł liście opadłe z drzew. Chłopiec na ich podobieństwo wykuł zwieńczenie korony. Tak więc ponad stalową obręczą górują gęste, srebrne liście okrywające głowę władcy.

Całun zaś z wiadomością od Przodka został zapieczętowany przez Dziedzica z dzisiejszego Vakh i po dziś dzień znajduje się w skarbcach pałacu królewskiego w Varmatii.
Nadeszły czasy chwały. Versmak silną swoją ręką obalił opór wrogich miast. Jego królestwo rozciągało się od Varmatii po Mehyssar. Zajął także księstwo Knaat i podporządkował sobie Gheretye, Ghazaz, Bharet.
Następnie Versmak zwołał swoich wodzów i rzekł: kłamliwą jest korona ponad wieloma ludami, tak jak tron który stoi na kopie kamieni. Musi stać na jednej podłodze aby się nie zachwiał i nie przewrócił i aby nie zadrżały jego posady. Wysłuchajcie czy dobra to rzecz, by posłać lud nasz, od Varmatii do Dagemoru aby przybywali do Oaz, osad i miast podległych koronie królewskiej. Aby tam zamieszkali i aby tam brali córki obcych ludów dla swoich synów i aby swoje córki wydawali za córki mężów tamtych miast. Tak aby naród nasz w pokoleniach które po nas nadejdą miał ziemie odziedziczone po nas prawdziwie, nie zaś takie, które wyrwać się im mogą.
Naród jednak potrzebował imienia którym mogliby się nazywać, aby każdy jego mąż mógł powiedzieć z dumą kim jest i aby każdy mówił jednym głosem. Wyszedł więc Versmak do swojego ludu i przemówił słowami: „Jak się nazywacie?” oraz: „z jakiego kraju jesteście?”
I odrzekli mu: „My narodem Versmaka.”
I po dziś dzień, Vesmakia ma na fladze krwisty kolor zwycięstwa a złote Drugie Słońce dumnie ogłasza przyjaciołom i wrogom: Vesmakia stoi dumnie i nigdy nie upadnie.

Prawdopodobne wyjaśnienie:
Po pierwsze: ustalenie jakichkolwiek dat jest tu problematyczne dlatego że Vesmakia była jednym z pierwszych państw na świecie w czasach, gdy ludzie żyli jeszcze w Oazach i nie podróżowali do sąsiednich. Brak także zapisków z tamtych czasów a jedynie rysunki. Na pewno nie mogło to nastąpić prze rokiem 50 a mimo to Drugie Słońce pojawiało się w zapiskach ludów w jako pierwsze bo był to pierwszy taki incydent który zmusił ludzi do uwiecznienia go na skałach. Późniejsze pokolenia uznawały Drugie Słońce za początek czasów bo pojawiało się jako pierwsze i najstarsze w naskalnych rycinach. Wedle sag rodzinnych mogło się to zdarzyć między 30-80 rokiem po Katakliźmie najpewniej jednak są to okolice roku 70.
Co do samego Versmaka i jego długiego wieku, mamy informację ze widział narodziny i śmierć czterech pokoleń zanim zmarł. Właściwie jest t bardzo prawdopodobne dlatego że wówczas poziom życia był tak drastycznie niski, że jedno pokolenie mogło żyć zaledwie trzydzieści parę lat. Śmiertelność wyniku chorób była zbyt wysoka – czterdziestolatek był uważany za starca. To z czasem się zmieniło ale w pierwszym wieku po Kataklizmie tak niestety było. Versmak natomiast najwyraźniej był Długowiecznym więc żył 120 lat. Mógł więc przeżyć trzydziestoparoletnie pokolenia. Co do samego króla Dagemora, nie wiemy czy istniał bo wtedy Vesmakia najpewniej była sojuszem agresywnych Oaz z Vetzmechii które kolonizowały inne i się rozrastały dynamicznie. Urząd króla został wprowadzony prawdopodobnie dopiero pod koniec życia Versmaka i przeszedł na jego syna.
Siła Versmaka jest oczywiście wyraźnie przesadzona ale z pewnością był silniejszy niż większość ludzi, zwłaszcza wtedy. Czym może być Drugie Słońce? Co wiemy? Był to bardzo duże, jasne coś, co spadło z nieba i uderzyło w ziemię. Z rysunków możemy zauważyć że było dużo mniejsze od Słońca za to dużo, dużo większe i jaśniejsze niż gwiazdy. Można zgadywać że była to jakaś duża część pojazdu kosmicznego sprzed Kataklizmu. W środku znajdował się kościotrup astronauty i papier z dziwnymi znakami. Po zbadaniu całunu okazał się on być rysunkiem dziecka podpisanym „FOR DAD FROM SUZIE”. Zapewne Versmak kazał ukryć resztki statku zaś użył tego bardzo mocnego metalu do stworzenia sobie zbroi i miecza, który przyozdobił rękojeść fragmentami czaszki biednego astronauty którego wziął za Wielkiego Przodka. Drugie Słońce stało się potem symbolem, sprytnie wykorzystanym przez Versmaka.
Korona jednak była najpiękniejsza ze wszystkich. Gdy Versmak ją kuł, posłał chłopca w którego kuźni był, zby przyniósł liście opadłe z drzew przed zimą. Chłopiec więc pobiegł i wkrótce dał swemu panu najpiękniejsze złote liście, na których podobieństwo Versmak odlał zwieńczenie swojej korony. Tak więc ponad srebrną obręczą górują na niej połyskujące, gęste, liście okrywające głowę władcy.



Komentarze