Legenda o powstaniu Rothaar
- Jakub Pytel

- 8 godzin temu
- 4 minut(y) czytania
Wiele zmierzchów temu, na początku czasu Versmaka, przeciw rodom ludzkim wystąpili Upadli. Choć dziś słuch o nich zaginął, a ludzie położyli ich w śmierci zapomnienia, niegdyś to one były wielkim złem, pozostałym pośród smutnych duchów, z Miast Zapomnianych.
Istoty, daleko większe niż ludzie, nie mogły jednak ludziom szkodzić, albowiem natura ich była podniebna. Powołali oni przeciw wielkiemu Versmakowi zgromadzenie. Ulepili swoimi rękoma cztery postaci i tchnęli w nich swoje moce. Stali się ci Khaergami, potężnymi i okrutnymi rzeźnikami. Ich postaci wyglądały jakby ktoś magią okrutną zwarł w jedną całość człowieka i zwierzę, a gdy nadchodzili, całe Oazy naszych Ojców ginęły.
Był Khaerg Vulthurów. Jego pazury i kły były wykute ze stali, a jego ryk zatrważał serca bohaterów. Miał postawe olbrzyma z głową vulthura, pokrywała go gęsta, czarna sierść. Nazwany został Vraahaem Dzikim
Był Khaerg Thurów. Jego skóra była jak kamień, nie raniła go żadna broń, jego siła powalała góry. Miał postać ni to thura ni to człowieka, biegł pochylony, wspierając wielkie ciało rękoma. Był to Dgaam Srogi.
Był Khaerg Kargulców. Krzyk jego było zwiastunem rychłej śmierci. Wściekły morderca, który chwytał najuważniejszych zwiadowców i zabijał zanim jeszcze wiedzieli. Miał ciało chłopca, po części pokrytego łuskami, ze skrzydłami kargulczymi wystającymi z pleców. On był zwany Enomem Ohydnym.
Był i Khaerg Yunaków. Tętent jego kopyt zwiastował zniszczenie. Pod nimi miasta runęły jak wsie a zamki jak chatki z gówna. Miał postawę młodzieńca, a zamiast nóg ciało yunaka. Jako jedyny miał ludzki głos a w jego oczach widać było duszę. On jest Milan Rączy.
Ci czterej, na rozkaz Upadłych, ruszyli na Versmaka, na jego wojska, na jego rodzinę, na jego lud i na wszystkie Oazy. Za sobą prowadzili armie bestii. Następne czasy były znaczone śmiercią i terrorem. Vraah Dziki pustoszył wioski i miasta, prowadząc swoje Vulthury. Żywił się on strachem ludzkim. Im bardziej się go bano, tym silniejszy się stawał. Dgaam Srogi i jego thury burzyły mury miast, a zamki obracały w perzynę. Zyskiwał siłę zawsze gdy doznał niecelnego uderzenia. Za każdym razem gdy żołnierz uderzył go bez przemyślunku, jedynie go wzmacniał. Enom Ohydny czaił się na nieuważnych przechodniów w krzakach, lasach i wysokich trawach, a podróżni złapani przez jego kargulce już nigdy nie byli widziani żywcem. Lecz najgorszą szkodę czynił Milan Rączy. Bojąc się wymawiać jego imienia, nazywano go Chaosem, Wściekłością, Niezgodą i Żałobą. Przybywał on ze swoimi Yunakami by tratować i niszczyć owoc pracy ludzkiej, ale poza tym, zabierał im… miłość. Zaglądając swoimi ludzkimi oczami w duszę, żywił się miłością człowieka. Odbierał matkom miłość do dzieci a mężom miłość do ich żon. Odbierał miłość między braćmi i między kochankami. Gdzie był Milan Rączy, tam rozgorzały walki między ludźmi, zdrady i zabójstwa. Nie tylko więc ginęli od bestii ale i od własnych mieczy. Milan Rączy odbierał ludziom ostatnie co im zostało – miłość wzajemną.
Wszystko zmieniło się gdy Versmak sam przybył by walczyć. Ze swoim Mieczem stanął w szranki z najgroźniejszym z Khaergów – Vraahaem. Nie czuł strachu, nie ugiął swojej woli, więc odebrał siłę wielkiemu Khaergowi Vulthurów. Odciął mu jedną z rąk i rozciął pierś, i byłby go zabił, ale Vraah uciekł skulony, unikając śmierci.
Był to czas, w tym czasie Milan zaczął zmieniać swoje serce. Nie mógł dłużej znieść odbierania ludziom ich największego skarbu. Jako jedyny z Khaergów rozumiał czym w ogóle jest miłość. Wiedział, że gdy wstawi się u Upadłych, nie będzie dla niego ratunku. Wiedział, że gdy przemówi do swoich braci, ci rozerwą go na strzępy.
Milan wszedł na stepy Rothaar i zgromadził armię yunaków. Obdarował ich miłością, którą zebrał ze wszystkich ludzkich serc i tchnął ją w swoje zwierzęta. Część z nich przyjęła ją, stając się końmi, istotami o sercach szlachetnych i pełnych dostojności. To one ruszyły na cały świat, wszędzie gdzie były jeszcze żyjące Oazy. A gdzie naznaczone przez Milana konie przebiegły, tam miłość była zwracana.
Gdy uwolnił serca ludzkie z uścisku jaki na nich trzymał i pocwałował do Versmaka by się z nim sprzymierzyć. Mimo początkowej nieufności, Versmak przyjął pomoc Milana i wkrótce przeciw bestiom stanęła ich wspólna armia.
Choć ich mądrość i bohaterstwo były znane wszystkim, nie udało się pokonać Vulthurów, Thurów i Kargulców.
Jednak nie mogły one uczynić większej szkody Vulthurom, Thurom, Vulvom. Tak więc Versmak wpadł na pomysł - Khaerg pozwolił mu wsadzić na swoje konie żołnierzy
Pierwszy raz, gdy ludzie zasiedli na koniach, miało to miejsce w miejscu w którym teraz jest miasto Dhara. O ile konie przyjęły swoich jedźców, nawet Milan nie zmusił do posłuszeństwa yunaków. Tamtego dnia żaden człowiek nie usiadł na yunaku, a Versmak rzekł:
Niech zatem przeklęte będzie to zwierzę, niech żaden człowiek nie nim nigdy nie usiądzie.
Milan zapieczętował tego dnia przyjaźń między człowiekiem a koniem i nienawiść między człowiekiem a yunakiem.
Milan wiedział że to on musi położyć kres swoim braciom, Khaergom. Dlatego chciał ruszyć na ich spotkanie.
Versmak jednak rzekł do niego: Poczekaj, jeśli pójdziesz sam, zginiesz. Daj mi ruszyć z tobą. Ten zaś odrzekł: Nie jest to rzecz człowieka, walczyć z Khaergami. Co więcej, gdy zginiesz, lud ludzki pogrąży się w ciemności i rozpaczy. Ja ich nie poprowadzę. To ciebie darzą miłością. Versmak zaś odpowiadając rzekł: Więc pozwól mi chociaż nauczyć cię walczyć bronią ludzką.
Jako że Milan posiadał ciało młodzieńca a zamiast nóg ciało yunaka, mógł dzierżyć broń ludzką. Nauczył się więc jak trzymać i używać mieczy, włóczni i łuków. Nie było bowiem ponad Versmaka nauczyciela. Milan poznał jak walczyć i dostał na swe ciało ludzkie ubranie i zbroję. Dopiero wtedy ruszył walczyć. Gdy spotkał się z Khaergami, wyglądał niemal jak ludzki jeździec. W wielkiej walce zginęło wszystkich czterech Khaergów, a Milan konając, dobijał ostatniego – Dgaama Srogiego.
Gdy Khaergowie zginęli, bestie straciły władców. Wycofały się do lasów, na stepy i do ruin Miast Zapomnianych, zachowując się jak każde inne zwierzę. Vulthury zaczęły polować na wędrowne bawoły. Kargulce, rozmnażały się szybko i zapełniały doliny i rozpadliny. Thury spędzały się na łąkach. Jedynie Yunaki, gdy straciły swojego władcę, zapałały nienawiścią do człowieka tak wielką, jak miłość między człowiekiem a koniem.
Po dziś dzień przemierzają stepy, lecz gdy zobaczą człowieka, nienawiść i gwałtowność w nich wzbiera tak, że chcą zabić wszystko co widzą. Jednak konie zostały z ludźmi, gdyż nie rozkaz ich pana nimi kierował, a miłość która połączyła je z człowiekiem. Konie uratowały ludzi przed yunakami, niosąc ich na swoich grzbietach.
Zaś w Dharze powstały pierwsze stajnie i zagrody na koni. Konnica już zawsze była dumą i potęgą rodzącego się właśnie narodu... Rothaar




Komentarze